Żywiec Szampańskie

zywiec_szampanskie

Panie drogi, co to się podziało?! Żywiec zrobił bière brut, jeden z najrzadziej pojawiających się stylów (zwłaszcza w naszej części świata)? No… nie do końca. A nawet zdecydowanie nie. Ale są inne powody, dla których warto przeczytać tę recenzję.

Opakowanie: Jak to u Żywca, czyli dość bogato (dedykowany kapsel, zdobiona butelka, wycięta etykieta, to takie gówno z tyłu co pokazuje temperaturę), ale jednocześnie średnio gustownie.

Wygląd: Kolor podręcznikowo złoty. Pod względem przejrzystości – klar jak na zadbanym jachcie (choć etykieta ostrzega przed zmętnieniem i osadem). Piana dość obfita, w połowie złożona z ładnych, drobnych pęcherzyków, ale w połowie z wielkich skurczyboli, w związku z czym wybitnie nietrwała. Zostaje tylko jakiś pierścień.

Zapach: Przede wszystkim czuć tu nuty słodowe, ale jest to słodowość jak najbardziej przyjemna – taka bułeczkowa, kojarzącą się z dobrą, czeską desitką. Co do Czech, to przewija się też chyba jakiś delikatny, mleczny diacetyl (IMHO zupełnie nie przeszkadza). No i gwóźdź programu, czyli nuty szampańskie – obecne, choć raczej delikatne, o drożdżowym charakterze. Co ciekawe, zdaje mi się, że aromaty te dość szybko się ulatniają, bo w miarę picia przestałem je wyczuwać.

Smak: Zaczynamy od przyjemnej słodowości, podobnej jak pod nosem. Później pojawiają się posmaki szampańskie czy też może raczej winomusujące – nie są one zaskakujące, nie mają też jakiegoś superszlachetnego charakteru (piłem pary razy szampana z Szampanii, jak ktoś postawił na Sylwestra, to wiem co mówię, kurde), ale z drugiej strony absolutnie nie jestem w stanie stwierdzić, że piwo to wali jabolem. Najciekawsze rzeczy jednak dzieją się na sam koniec, bo wyraźnie czuć tu chmiel. I to taki amerykański, objawiający się białymi, soczystymi owocami. Etykieta potwierdza: Chinook i Cascade.

Odczucie w ustach: Wysycenie wysokie, ale nie nazwałbym go szampańskim – różne piwska z Belgii, nawet jakieś Leffe, są bardziej musujące. Goryczka jak na lagera całkiem wysoka, choć ja podniósłbym ją jeszcze wyżej (a żaden ze mnie hophead). Najgorzej ma się sprawa z treściwością, bo jest ona wybitnie niska, wręcz wodnista.

Podsumowanie: Jeśli ktoś oczekiwał, że Żywiec zmajstrował bière brut (a.k.a. bière de Champagne), no to się chyba zawiedzie. Brak tu bowiem wielu cech pojawiających się w opisie stylu (kwaskowatość, złożoność, wysoka zawartość alkoholu i takie tam). Zdaje się jednak, że Żywiec wcale nie miał zamiaru odwoływać się do rzeczonego stylu, ale raczej nawiązać do tzw. „piwa szampańskiego”, które pojawiało się w ofercie browaru już kilka dobrych dekad temu. Olejmy jednak rozważania systematyczne czy typologiczne i odpowiedzmy na pytanie: czy to piwsko jest smaczne? No, kurde, jest!  Dla mnie to dobry, pijalny lager, nieco zbyt wytrawny, ale z naprawdę przyjemną słodowością, wyczuwalnym, amerykańskim chmieleniem i ciekawym (choć może nieco zbyt delikatnym), szampańskim sznitem. Dziękuję, pan Żywiec. Myślę, że w najbliższym czasie strzelę sobie jeszcze jakąś butelkę.

Patryk

ocena35

Browar: Grupa Żywiec S.A. (Polska – Żywiec)
Piwo: Szampańskie
Styl: kurde, nie wiem
Alkohol: 4,8 obj.
Ekstrakt: 11,4 wag.
IBU: ?
Data ważności: 23.03.2017
Cena: 4,50 PLN

Jedna uwaga do wpisu “Żywiec Szampańskie

  1. Dobry opis..usmialam sie.. Moje wlasnie sie chlodzi w oczekiwaniu na degustacje. Mam nadzieje, ze bedzie tam dobre jak mowisz :) Pozdrawiam.

Dodaj komentarz